Ulubieńcy sierpnia
Czołem wszystkim!
Przepraszam, za tygodniową obsuwę czasową jeśli chodzi o posta z cyklu "Ulubieńcy". Miałam trochę na głowie. Znalazłam jednak odrobinę czasu, by nadrobić zaległości. Jesień powitała nas solidnym deszczem i z przytupem o sobie przypomniała. Jednak cofnijmy się miesiąc do słonecznego lata. Przedstawiam zatem swoich ulubieńców sierpnia :)
Następny dzień spędziłam już w Brnie. Zwiedzałam centrum, stare miasto i Muzeum Techniki. Niestety, nie było czasu na więcej, co z pewnością to miasto oferuje. W Muzeum oglądałam kolekcję maszyn parowych, samochodów, motocykli, instrumentów, mikroskopów, zabawek i wielu innych cudów techniki. Była też wystawa poświęcona Tybetowi i Himalajom, również bardzo ciekawa. Centrum natomiast oferuje multum sklepów i knajp, mieści się też tam Muzeum Morawskie, do którego niestety nie zdążyłam już pójść. W Brnie także natknęłam się na wiele wegańskich restauracji. W jednej z nich (niestety nie pamiętam nazwy), oprócz lunchboxa, dorwałam mini raw vegan serniczki. Spróbowałam czegoś takiego po raz pierwszy i był to definitywnie jeden z najlepszych smaków, jakie do tej pory miałam okazję wypróbować. Zdecydowałam się na migdałowy mini serniczek. Poza tym, nie odpuściłam tamtejszego Starbuck's, by schłodzić się zimnym kokosowym latte. Zagościłam też na szybki lunch w Rebio. W Brnie także trafiłam na... różowy czołg stojący przy kościele. Oprócz tego spacerowałam uliczkami koło Akademii Muzycznej i Galerii Sztuki (niestety w poniedziałki zamkniętej). Będąc w Brnie nie można nie skusić się na tradycyjne morawskie piwo oraz wino. Czeskie alkohole, zwłaszcza piwo, są lżejsze od polskich, ale bardziej gorzkie.
Z Brna pojechaliśmy na 3 dni do Wiednia. na początku zaopatrzyliśmy się w tzw. Vienna Pass, czyli bilet uprawniający do wchodzenia do różnych obiektów bez kolejek. Po Wiedniu nie podróżuje się własnym samochodem. Parkingi są drogie i trzeba co 2 godziny kupować dodatkowy bilet. Auto lepiej zostawić na publicznym parkingu i poruszać się świetnie zorganizowaną komunikacją miejską. W stolicy Austrii zwiedzaliśmy katedrę św. Szczepana, Krypty Kapucynów, Albertinę, Hofburg, Muzeum Historii Sztuki, Belweder, Pałac Schonbrunn, Ratusz, park przy domu Mozzarta, Operę. Na mnie największe wrażenie zrobiły ogrody w Pałacu Schonbrunn oraz Hofburg, gdzie można było podziwiać wystawę poświęconą księżniczce Sisi. Wiedeńskie centrum wręcz poraża przepychem, historią i pięknem. Słynna ulica, gdzie możemy podziwiać butiki luksusowych marek powoduje natychmiastowe odwracanie głowy w stronę sklepowych witryn. Nie można też zapomnieć o wiedeńskich muzykach: Mozzarcie i Straussie. Płyta z ich kompozycjami leży już u mnie na półce. Tak samo jak wiedeńska kawa. Nie można było nie zatrzymać się w Palmiarni (Palmenhaus) przy Schmetterlinghause na pysznej latte. Wiedeń ucieszył mnie także sporą ofertą wegańskich restauracji np. Veggiezz, ale nie było też problemu z zamówieniem pizzy bez sera na starówce :)
Wracając do Polski, zatrzymaliśmy na moment się w przygranicznym miasteczku czeskim, Mikulovie. Mieścinka słynie z dobrej jakości morawskich win. Mnie najbardziej smakowało różowe półwytrawne. Co mnie zdziwiło to to, że nawet w tak małym mieście, znalazłam restaurację Sojka, gdzie bez problemu można było dostać też dania w wegańskiej wersji. Ja skusiłam się na pyszne curry z seitanem. Jedne z lepszych, jakie w życiu jadłam.
Muszę przyznać, że wycieczka bardzo mi się podobała. Streściłam mocno jej treść i zawartość (jeśli chcecie, mogę zrobić o niej oddzielny post). Mimo to, mam nadzieję, że macie jako taki ogląd na tę podróż. Mam nadzieję, że jeszcze wrócę do tych miejscowości. Do Wiednia- by móc baczniej przyjrzeć się historii miasta, władców i muzyków, a do Czech, by poczuć ten cudowny i uroczy klimat małych miast i gościnność Czechów :)
To już wszystko na dziś. Mam nadzieję, że post Wam się spodobał i zaczerpniecie z niego odrobinę inspiracji. Jeśli macie swoje opinie odnoście polecanych produktów, podzielcie się nimi w komentarzach. Jestem także ciekawa, co Wam udało się "upolować" w sierpniu. Buziaki i do zobaczenia wkrótce :)
Przepraszam, za tygodniową obsuwę czasową jeśli chodzi o posta z cyklu "Ulubieńcy". Miałam trochę na głowie. Znalazłam jednak odrobinę czasu, by nadrobić zaległości. Jesień powitała nas solidnym deszczem i z przytupem o sobie przypomniała. Jednak cofnijmy się miesiąc do słonecznego lata. Przedstawiam zatem swoich ulubieńców sierpnia :)
- Wyjazd do Czech i Austrii
Następny dzień spędziłam już w Brnie. Zwiedzałam centrum, stare miasto i Muzeum Techniki. Niestety, nie było czasu na więcej, co z pewnością to miasto oferuje. W Muzeum oglądałam kolekcję maszyn parowych, samochodów, motocykli, instrumentów, mikroskopów, zabawek i wielu innych cudów techniki. Była też wystawa poświęcona Tybetowi i Himalajom, również bardzo ciekawa. Centrum natomiast oferuje multum sklepów i knajp, mieści się też tam Muzeum Morawskie, do którego niestety nie zdążyłam już pójść. W Brnie także natknęłam się na wiele wegańskich restauracji. W jednej z nich (niestety nie pamiętam nazwy), oprócz lunchboxa, dorwałam mini raw vegan serniczki. Spróbowałam czegoś takiego po raz pierwszy i był to definitywnie jeden z najlepszych smaków, jakie do tej pory miałam okazję wypróbować. Zdecydowałam się na migdałowy mini serniczek. Poza tym, nie odpuściłam tamtejszego Starbuck's, by schłodzić się zimnym kokosowym latte. Zagościłam też na szybki lunch w Rebio. W Brnie także trafiłam na... różowy czołg stojący przy kościele. Oprócz tego spacerowałam uliczkami koło Akademii Muzycznej i Galerii Sztuki (niestety w poniedziałki zamkniętej). Będąc w Brnie nie można nie skusić się na tradycyjne morawskie piwo oraz wino. Czeskie alkohole, zwłaszcza piwo, są lżejsze od polskich, ale bardziej gorzkie.
Z Brna pojechaliśmy na 3 dni do Wiednia. na początku zaopatrzyliśmy się w tzw. Vienna Pass, czyli bilet uprawniający do wchodzenia do różnych obiektów bez kolejek. Po Wiedniu nie podróżuje się własnym samochodem. Parkingi są drogie i trzeba co 2 godziny kupować dodatkowy bilet. Auto lepiej zostawić na publicznym parkingu i poruszać się świetnie zorganizowaną komunikacją miejską. W stolicy Austrii zwiedzaliśmy katedrę św. Szczepana, Krypty Kapucynów, Albertinę, Hofburg, Muzeum Historii Sztuki, Belweder, Pałac Schonbrunn, Ratusz, park przy domu Mozzarta, Operę. Na mnie największe wrażenie zrobiły ogrody w Pałacu Schonbrunn oraz Hofburg, gdzie można było podziwiać wystawę poświęconą księżniczce Sisi. Wiedeńskie centrum wręcz poraża przepychem, historią i pięknem. Słynna ulica, gdzie możemy podziwiać butiki luksusowych marek powoduje natychmiastowe odwracanie głowy w stronę sklepowych witryn. Nie można też zapomnieć o wiedeńskich muzykach: Mozzarcie i Straussie. Płyta z ich kompozycjami leży już u mnie na półce. Tak samo jak wiedeńska kawa. Nie można było nie zatrzymać się w Palmiarni (Palmenhaus) przy Schmetterlinghause na pysznej latte. Wiedeń ucieszył mnie także sporą ofertą wegańskich restauracji np. Veggiezz, ale nie było też problemu z zamówieniem pizzy bez sera na starówce :)
Wracając do Polski, zatrzymaliśmy na moment się w przygranicznym miasteczku czeskim, Mikulovie. Mieścinka słynie z dobrej jakości morawskich win. Mnie najbardziej smakowało różowe półwytrawne. Co mnie zdziwiło to to, że nawet w tak małym mieście, znalazłam restaurację Sojka, gdzie bez problemu można było dostać też dania w wegańskiej wersji. Ja skusiłam się na pyszne curry z seitanem. Jedne z lepszych, jakie w życiu jadłam.
Muszę przyznać, że wycieczka bardzo mi się podobała. Streściłam mocno jej treść i zawartość (jeśli chcecie, mogę zrobić o niej oddzielny post). Mimo to, mam nadzieję, że macie jako taki ogląd na tę podróż. Mam nadzieję, że jeszcze wrócę do tych miejscowości. Do Wiednia- by móc baczniej przyjrzeć się historii miasta, władców i muzyków, a do Czech, by poczuć ten cudowny i uroczy klimat małych miast i gościnność Czechów :)
- Wegańskie krówki czekoladowe
- Kompleks witamin z grupy B Solgar
- Wegańskie lody orzechowe Lidl
- Smoothie bowl we Frankie's
- Tort czekoladowy od Marceliny
- Różowa kurtka H&M
- Suszona morwa biała
To już wszystko na dziś. Mam nadzieję, że post Wam się spodobał i zaczerpniecie z niego odrobinę inspiracji. Jeśli macie swoje opinie odnoście polecanych produktów, podzielcie się nimi w komentarzach. Jestem także ciekawa, co Wam udało się "upolować" w sierpniu. Buziaki i do zobaczenia wkrótce :)
Bardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.
OdpowiedzUsuń