Coffeetalk: Zaakceptuj świat jakim jest

Cześć!
Na początek, cieszę się, że zaglądasz na tego bloga, poświęcasz swój czas na przeczytanie postów. 
Miło mi z tego powodu i mam nadzieję, że nie zawiodę Twoich oczekiwań. Dziękuję za każdy zostawiony komentarz, udostępnienie. Znaczy to dla mnie bardzo dużo.

Dziś postanowiłam trochę się rozpisać, dlatego zanim na dobre zabierzesz się za czytanie, polecam skoczyć po filiżankę kawy :) Przepis znajdziecie tutaj: Kokosowe latte z nutą wanilii


Pomyślałam, że warto poruszyć temat jakim jest akceptacja otaczającego nas świata. Jednak zanim przejdę do sedna, to muszę wspomnieć o bardzo istotnej kwestii. Otóż, niestety nie uda nam się akceptować rzeczywistości, jeśli najpierw nie zaakceptujemy siebie. Dlaczego? Sprawa jest prosta. Jeśli nie zostanie spełniony ten warunek, to wciąż będziemy skupieni na narzekaniu na samego siebie. Nie dostrzegając tego, co jest w nas piękne, unikatowe, pozytywne, nie zobaczymy tych cech na zewnątrz. Będziemy stale starali się zmienić coś w sobie, na siłę także starając się zmienić innych. Przy okazji fundując sobie frustrację, stres i złość. A wiadomo, że w takim stanie raczej nie będzie nam chodziło po głowie to, co można zaaprobować. Stąd wniosek, że aby zaakceptować świat i innych ludzi, musimy najpierw zrobić porządek z własną osobą, poukładać sobie niektóre sprawy, być świadomym swoich wad i zalet. Najpierw zbudujmy podstawy własnego "ja". Dopiero potem zabierzmy się za resztę. Należy pamiętać, że w pierwszej kolejności musimy myśleć o sobie! To nie jest egoizm (za egoizm uznaje się postawę wywyższana samego siebie, krzywdząc przy tym innych), ale zdrowa i asertywna postawa. Jeśli masz wątpliwości, czy twardo stąpasz po ziemi, odpowiedz sobie na kilka pytań:
  1. Jakie są moje zalety, mocne strony?
  2. Jakie są moje wady, słabe strony?
  3. Jakim pokusom najczęściej ulegam i dlaczego?
  4. Co czyni mnie szczęśliwym?
  5. Co sprawia, że się smucę?
  6. Jakie są moje cele życiowe?
  7. Jakie są moje marzenia?
  8. Jakie są moje obawy?
  9. Jakie osiągnęłam/ osiągnąłem sukcesy?
  10. Jakie porażki mam na swoim koncie?
  11. Nad czym chcę popracować, co w sobie zmienić i czy warto poddać się tym zmianom, jaki będą miały wpływ na moje życie?
  12. Czy akceptuję siebie? 
  13. Czy jestem zadowolony(a) ze swojego życia? Co mogę w nim zmienić na lepsze?
Warto sobie na nie odpowiedzieć. Nawet zapisać i od czasu do czasu uzupełniać, wykreślać, zmieniać- przecież w ciągu życia może wszystko obrócić się o 180 stopni.

Jeśli zrozumiałeś(aś) mój tok myślenia, możemy przejść do kolejnego puntu. Zatem kolejnym pojęciem jest odpowiedzialność za siebie. Każde działanie niesie za sobą różne konsekwencje i musimy być tego świadomi. Jak mówi słynne porzekadło:" naważyłeś piwa, musisz je teraz wypić". Cokolwiek zrobimy, musimy wziąć za to odpowiedzialność. Aby postępować zgodnie z tą zasadą warto znać odpowiedzi na wcześniej wspomniane pytania. Dzięki temu, mniej więcej wiemy, czego możemy się po sobie spodziewać, co będzie dla nas korzystniejsze. Kłania się tu przeto dojrzałość i samoświadomość i asertywność.

Kolejną sprawą jest to, że przede wszystkim, musimy zdać sobie sprawę z tego, że mamy wpływ tylko i wyłącznie na własne życie, zachowanie i wybory. Nie możemy kierować losem innych, nie zdecydujemy za nich, nie zmienimy ich myśli ani działań, zachowań. Możemy doradzić, nakierować, ale ostateczna decyzja należy do nich. Nic na siłę. Starając wywrzeć na kimś presję, marnujemy swój czas i energię. Nie, to nie. Przykro mi, ale życie to nie teatr kukiełkowy, a otaczający na ludzie nie są marionetkami. Dajmy im wolny wybór. Bądźmy fair względem siebie i innych. Nie wszystko musi nam się podobać. Sterować tylko możemy sobą. Jednocześnie nie dajmy sobie wejść ludziom na głowę. To działa w dwie strony. Bądź sobą i pozwól innym na to samo. 

Wynoś naukę z każdej sytuacji. Zarówno tej miłej, jak i przykrej. Nie ma bowiem wyłącznie sytuacji dobrych i wyłącznie złych. Z każdej należy czerpać przestrogę, inspiracje i wyciągać wnioski. Dzięki temu unikniemy ewentualnych błędów, będziemy mogli szerzej spojrzeć na wiele spraw. Zatem zamiast narzekać, że dzień był beznadziejny, spróbuj dostrzec w nim coś, co stanie się dla Ciebie lekcją. Pisałam o tym tutaj: Popraw codzienność . 

Teraz pora na kluczowy krok- akceptację. Wiadomo, nie ze wszystkim musisz się zgadzać, nie wszystko musi wpasować się w Twój gust. Ważne jest, by zadziałać trochę na przekór naszemu mózgowi i sprawić, by silniej odczuwać pozytywne bodźce płynące ze świata. Jak? Nie przywiązuj wagi do szczegółów, patrz za to na całość. Jest park, a nie jedno spróchniałe w nim drzewo. Co z tego, że stłuczesz jedną szklankę, ważne, że masz 5 takich samych w szafce. Mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi. Kiedykolwiek zechcesz na coś ponarzekać, masz do tego prawo, ale nie zagłębiaj się w to. Cieszysz się? Super, ale nie ma co szaleć i wpadać w euforię. Znajdź złoty środek. Trochę jak filozofia stoicka Seneki. Bądź obserwatorem świata, bacznie się mu przyglądaj i nie oceniaj pochopnie. Staraj się zachować nawet dziecięcą ciekawość. Przecież otaczająca rzeczywistość skrywa wiele tajemnic. Nie zamykaj się na świat. Jeśli zdajesz sobie sprawę z własnej siły, znasz się dobrze, bierzesz za siebie odpowiedzialność, postępujesz asertywnie i nie starasz się zmieniać innych na siłę,umiesz się cieszyć i uczyć, to najprawdopodobniej akceptujesz już resztę świata :) Czy to nie miłe uczucie?

Komentarze

Popularne posty